Założycielka Lui, Luiza Kubis, zdradza jak wygląda dzień z życia kupca mody.
Moje weekendy w Paryżu są bardzo intensywne. Przeważnie wybieram się tam na trzy dni, podczas których muszę odwiedzić kilka showroom’ów. Czasami odbywam nawet 6-10 spotkań dziennie.
8:00 Szybkie śniadanie w jednej z paryskich kawiarni lub hotelowej restauracji.
9:30-18:00 Pierwsze spotkanie. Zazwyczaj trwają one pół godziny, pozostałe 30 minut zostaje mi na przemieszczanie się między showroom’ami. Zawsze zostawiam sobie mały zapas czasu, aby uniknąć spóźnienia. Bardzo cenię sobie punktualność, szczególnie w biznesie.
Podczas spotkań, kupiec rozmawia z konkretnym sprzedawcą, który spisuje zamówienie i nadzoruje cały proces. Opowiada on o koncepcie nowej kolekcji, następnie przeglądamy wszystkie ubrania i wybory przekładamy na osobny wieszak. Następnie, muszę zdecydować ile sztuk danego produktu oraz w jakich rozmiarach powinnam zamówić. Osobiście, wolę zostawić sobie parę dni na podjęcie decyzji i złożyć finalne zamówienie tydzień po spotkaniu. Pozwala mi to spokojnie przemyśleć mój wybór.
18:30 Przeważnie nie mam czasu na porządny posiłek w trakcie dnia, więc kończy się na paru szybkich kawach i przekąskach w biegu. Dopiero po spotkaniach mam czas na chwilę relaksu. Lubię pójść do dobrej restauracji i odpocząć z lampką wina. Czuję, że wykorzystałam swój czas do maximum i mogę z czystym sumieniem delektować się wieczorem w Paryżu.
21:00 Szybkie spotkanie z przyjaciółmi. Fajnie jest posmakować choć trochę nocnego życia Paryża. Nie mam jednak za wiele czasu na całonocne wyjścia. Muszę pamiętać, że następnego dnia muszę wstać już o 7 rano, aby przygotować się na pracowity dzień.